Wspomnienie

     Ujrzałam jej twarz jakby rozmytą. Rysy były bardzo niewyraźne, poza oczami, które poznałabym wszędzie. Nikt nie miał tak przenikliwego spojrzenia jak ona. Gdy się w nie patrzyło, miało się wrażenie, jakby potrafiła zajrzeć w głąb duszy. Kiedyś starałam się za wszelką cenę unikać tego wzroku, a teraz... rozpacz pochłaniała mnie od środka, gdyż już wiedziałam, że nigdy więcej nie ujrzę głębi tych oczu.
     Była ubrana w długą, jasną suknię, spod której wystawała postrzępiona halka. Kruczoczarne włosy zdobił wianek z drobnych, białych kwiatków. Między gęstymi lokami można było dostrzec spiczaste uszy upstrzone maleńkimi, lśniącymi kryształkami, a stopy miała bose.
     Stała po środku niewielkiej polany, którą otaczał gęsty las, oświetlona jedynie lodowatym blaskiem księżyca, którego oblicze wyjątkowo nie skryło się za chmurami. Dookoła panowała niczym niezmącona cisza. Została jednak przez nią zakłócona.
Słyszałam jej czysty, srebrzysty głos, lecz nie potrafiłam zrozumieć tego, co do mnie mówiła. Tak jakby wszystko, co powiedziała, było w obcym języku.
     Mgła powoli zaczęła ją osnuwać, stopniowo skrywając przed moim wzrokiem. Nim jednak jej obraz zniknął w pełni, mój słuch zdążył uchwycić trzy, tym razem całkowicie czytelne, słowa: "choć do mnie"...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz