Poświęcenie

     Spojrzałam jej prosto w oczy. Zobaczyłam w nich smutek i cierpienie... I zaczęłam się śmiać, gdy po jej policzkach spływały łzy.
    - Dlaczego mi to robisz? - spytała szeptem. - Przecież jesteśmy przyjaciółkami...
     Mój śmiech przerodził się w głośny rechot.
     - Nadal nie zrozumiałaś... - powiedziałam do niej po chwili, kręcąc głową z politowaniem. - Dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia, czy uważasz mnie za swoją przyjaciółkę, czy nie. Kiedy nie jesteś mi potrzebna, nic dla mnie nie znaczysz - starannie zaakcentowałam ostatnie słowa, będąc świadomą tego, jak bardzo ją ranię.
     Gdy wyszła w końcu z toalety z opuszczoną głową, zamknęłam się w jednej z kabin. Opierając się plecami o drzwi, zjechałam na dół i usiadłam na zimnych kafelkach. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho szlochać. Nie wstałam nawet wtedy, kiedy zadzwonił dzwonek wzywający na ostatnią lekcję.
     Nie chciałam jej tego mówić. Nikt nie był tak bliski mojemu sercu jak ona. Ale wiedziałam, że jeśli postąpiłabym inaczej...
     W końcu pociągnęłabym ją na dno.
     Tam, gdzie sama się znajdywałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz