Po południu Kasia i jej przyjaciółka Basia siedziały na drzewie w lesie obok obozu, z którego ledwo co udało się im wyrwać po sytuacji z Alicją. Obydwie nad czymś gorączkowo myślały.
- Zauważyłaś, że… - zaczęła Kasia, ale w tym samym momencie odezwała się Basia:
- Myślisz, że… - Po chwili jednak powiedziała do przyjaciółki:
- Ty pierwsza.
- No, dobra - zgodziła się Kasia. - Obydwie doskonale wiemy, że z tą dziewczyną jest coś nie tak…
- Masz rację. Gdy tylko się od nas oddali na więcej niż kilka metrów… - Dokończenie zdania zawisło jednakże w powietrzu, gdyż dotarł do dziewczyn głos wołający wszystkich na zajęcia. One jednakowo prychnęły i wróciły do obozu.
***
W tym samym czasie pewna niebieskooka dziewczyna imieniem Katia obmyślała swój plan zemsty za rodzinę. Kiedyś podła kobieta wygnała bez powodu jej rodziców ze starszą siostrą z ich rodzimego kraju. Dziewczyna pomimo tego, że mogła przebywać legalnie (i przebywała) w tym kraju, gdyż urodziła się po tamtym feralnym zdarzeniu, nigdy nie zobaczyła swojego prawdziwego domu. Katia szczerze nienawidziła tamtej kobiety i miała ochotę ją zabić… Nagle drzwi do pomieszczenia, w którym siedziała, się otworzyły i wszedł jej najlepszy przyjaciel, Robert.
- Nad czym tak główkujesz? - spytał się jej.
-Och… Ty już doskonale wiesz… - odpowiedziała mu ciągle zamyślona. W pewnym momencie dokładnie przyjrzała się chłopakowi. Miał krótkie, kruczoczarne loczki i niezwykle piękne, złote oczy. Nie był wyższy od niej, ale tylko, dlatego że ona sama była dosyć wysoka. Jego imponujące mięśnie robiły wrażenie, a buźka też była niczego sobie. Jedna rzecz ją jednakże przeraziła… Jego spojrzenie było wyjątkowo twarde, zimne i zamknięte nie dość, że przed światem, to jeszcze przed nią!
-Och… Ty już doskonale wiesz… - odpowiedziała mu ciągle zamyślona. W pewnym momencie dokładnie przyjrzała się chłopakowi. Miał krótkie, kruczoczarne loczki i niezwykle piękne, złote oczy. Nie był wyższy od niej, ale tylko, dlatego że ona sama była dosyć wysoka. Jego imponujące mięśnie robiły wrażenie, a buźka też była niczego sobie. Jedna rzecz ją jednakże przeraziła… Jego spojrzenie było wyjątkowo twarde, zimne i zamknięte nie dość, że przed światem, to jeszcze przed nią!
- Co dzisiaj robiłeś? - zapytała się go starając ukryć dreszcz, który ją przeszedł. - Mógłbyś mi odpowiedzieć? - dodała, po chwili, gdyż chłopak nie odpowiadał.
- Mógłbym, ale nie powiem - rzekł na to Robert. Zaczynał już dziewczynę denerwować.
- Dlaczego? - nie odpuszczała Katia.
- Dowiesz się w swoim czasie… - odrzekł wprawiając ją taką odpowiedzią w jeszcze większą złość. Nie znosiła, gdy ktoś nie chciał jej otwarcie mówić, o co chodzi.
- Katiu, dlaczego się tak złościsz? - spytał się niespodziewanie chłopak lekko zbijając dziewczynę z tropu.
- A skąd niby wiesz, że jestem zła?
- Ech… Dziewczyno… ciągle zapominasz, że potrafię ci czytać w oczach… - na te słowa oboje się zaśmiali.
- To przez ciebie! - krzyknęła sekundę później do Roberta Katia oskarżycielsko wskazując go palcem. - Zazwyczaj umiem panować nad kolorem swoich oczu… Ale przy tobie… czuję się jakbym była całkowicie normalna… - powiedziała jeszcze.
- Tym bardziej, że ja jestem bardzo norm… - urwał w pół słowa. Zamiast chłopaka przed dziewczyną stanął okazałych rozmiarów wilk. Gdy jednak Robert z powrotem stał się człowiekiem, dokończył:
- …alny! - Znowu zaczęli się śmiać. Niestety Katia ze smutkiem dostrzegła, że spojrzenie jej przyjaciela się nie zmieniło. Chwilę później otworzyło się okno i mocno zawiało morską bryzą. Katia i Robert bardzo się zdziwili. Po sekundzie wskoczyła przez okno do pokoju wysoka brunetka. Soczewki, które nosiła sprawiały, że jej oczy były ciemnogranatowe. Kolor włosów miała taki jak Katia, tylko że jej były wyprostowane prostownicą i były o wiele krótsze. Dodatkowa miała pojedyncze czerwone pasemka, a jej twarz była mocno umalowana. W uszach miała średniej wielkości tunele i kolczyk w brwi.
- Gabriela! - wykrzyknęła radośnie Katia i podbiegła do siostry mocno ją ściskając.
- Siemasz, siostra - odpowiedziała brunetka i oddała uścisk.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że przyjdziesz? - spytała się po chwili starszej siostry Katia.
- Chciałam zrobić mojej małej siostrzyczce niespodziankę - uśmiechnęła się przyjaźnie Gabriela.
- Ale… to niebezpieczne… Nie powinnaś była tu przychodzić… - spochmurniała nagle Katia.
- Uwierz mi. Jestem pewien, że jej nie poznają. Była wtedy o wiele młodsza - rzekł na to Robert. - Z resztą mało, kto by ją rozpoznał po takiej metamorfozie - dodał ze złością w głosie. Było widać, że nie przepada za starszą siostrą swojej przyjaciółki. Katia spojrzała na niego z wyrzutem, a on nic nie mówiąc wyszedł z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Dziewczyna nie mogła zrozumieć, o co chodzi jej przyjacielowi. Nigdy się tak dziwnie nie zachowywał… Katia miała ochotę za nim wybiec i na niego nakrzyczeć, ale siostra ją powstrzymała mówiąc:
- Odpuść mu. Kłócąc się z nim nie tylko jemu jeszcze bardziej zepsujesz humor, ale sobie też.
- Naprawdę, tak strasznie mi za niego wstyd, Gabrysiu - powiedziała w końcu dziewczyna.
- Nie szkodzi… Ja wiem, dlaczego on mnie tak nie cierpi - posmutniała niespodziewanie Gabriela.
- Bzdury gadasz! On wcale cię nie nie cierpi! - oburzyła się Katia.
- Ech… Właściwie sama bym się nienawidziła na jego miejscu…
- Ale… Nie rozumiem… O czym ty do licha mówisz? - zdziwiła się dziewczyna.
- Wiesz o tym, że on cię kocha, nie? - zadała jej pytanie siostra wprawiając ją w osłupienie.
- Ale, co to ma do rzeczy?
- Właśnie o to chodzi, że bardzo dużo - odpowiedziała pobłażliwym tonem Gabriela.
- Gabrysiu, gadaj szybko do czego zmierzasz, bo się zaraz zdenerwuję… - rzekła do siostry Katia, a w myślach zadała sobie pytanie : „Bożę, o co jej biega?!” .
- Aj… Ależ ona niecierpliwa… - powiedziała sobie pod nosem dziewczyna, po czym już głośniej odezwała się do Katii:
- Wiesz, dlaczego noszę soczewki?
- Właściwie… to nie - przyznała się dziewczyna.
- Kochanie… Kiedy zostaliśmy wygnani byłam od ciebie młodsza o dwa lata… - zaczęła mówić Gabriela. - Oczywiście byłam o wiele mniej dojrzała niż ty, kiedy miałaś tyle lat, ale dla mnie… - urwała nagle. - To był koniec świata! - krzyknęła niespodziewanie i zaczęły spływać jej po policzkach łzy.
- Ojej… Gabrysiu, nie płacz… - Katia próbowała otrzeć siostrze łzy chusteczką ściągając przy okazji część makijażu. Gabriela jeszcze pociągnęła nosem i mówiła dalej:
- Bo widzisz… Straciłam moje przyjaciółki, moją pierwszą miłość… - Katia miała wrażenie jakby dziewczyna miała znów się rozpłakać, ale ta kontynuowała:
- No… i się załamałam… Doskonale wiesz, że straciłam też swoją moc…
- Ale jak? - przerwała jej siostra.
- To wszystko moja wina… Byłam tak zdesperowana, że wyrzekłam się jej przy rodzicach… Jestem pewna, że ty doskonale wiesz, że nasze słowa mają większą wartość, niż słowa zwykłych śmiertelników? - Gdy Katia pokiwała głową ze zszokowaną miną, mówiła dalej:
- Powiedziałam im, że zrywam z tą maskaradą… Nie chciałam mieć nic wspólnego z przeszłością… A soczewki noszę, dlatego że gdy straciłam moc moje oczy straciły barwę… - wypowiadając ostatnie słowa zdjęła jedną z soczewek. Katia ujrzała zarys bezbarwnej tęczówki z jedynie widoczną źrenicą. Dziewczyna zasłoniła z przerażenia usta. - A Robert się martwi, że ty chcesz narażać swoje życie, dla osoby, która je zmarnowała… - dodała zbolałym głosem Gabriela.
- Ale co mu do tego?! Moje życie, moja sprawa! - wkurzyła się Katia.
- Ty naprawdę nie rozumiesz?
- Czego niby?
- On jest w tobie zakochany i nie chce, żeby coś ci się stało, ty głupia! On cię kocha naprawdę, a nie jakąś pseudo miłością, jak tamten mnie… - po wykrzyknięciu pierwszego zdanie, drugie powiedziała o wiele ciszej.
- Czekaj, czekaj… Ty się z nim dzisiaj spotkałaś, prawda? Do mnie wpadłaś tylko po drodze…
- Masz rację, wybacz… Choć właściwie nie do końca… Rzeczywiście jestem tutaj, bo chciałam się z nim spotkać… Tylko, że gdy zapukałam do jego domu… Nie pytaj, jak go znalazłam… Otworzyła jego żona… I powiedziała mi na wstępie, że bardzo przypominam jej koleżankę… No i zrozumiałam, że to jest Marcelina! Kiedyś była moją najlepszą przyjaciółką… W każdym razie okazało się, że nigdy się Ksaweremu nie podobałam… On tylko chciał wzbudzić jej zazdrość… - po tych słowach zalała się ponownie łzami.
- Och… Gabrysiu… Tak mi przykro… - Katia z całych sił przytuliła siostrę pokrzepiająco klepiąc po plecach. Całym sercem jej współczuła.
- Dlatego nie możesz pozwolić sobie na stracenie Roberta… - powiedziała jeszcze Gabriela nadal płacząc.
- Tylko, że ja… go nie ko… - Dziewczyna nie zdążyła powiedzieć do końca, bo otworzyły się drzwi i wszedł...
- O… Robert, wróciłeś… - Obie siostry były zaskoczone.
- Tak, wróciłem… I co jej się stało? - spojrzał się zdziwiony na Gabrielę.
- Nie twoja sprawa, ty… - Katia chciała rzec coś jeszcze, ale siostra jej przerwała:
- Nie ważne… I tak już idę. Na razie, Katiu! - Dziewczyna prędko wyskoczyła przez okno i nadzwyczajnie szybko pobiegła do lasu koło plaży, nad którą był umiejscowiony domek Katii i Roberta. Katia chciała ją zatrzymać, ale nie zdążyła. Zrozpaczona usiadła na łóżku i przykładem starszej siostry zaczęła łkać. Robert próbował się jej spytać, o co chodzi, ale ona go ignorowała. Miała wszystkich i wszystkiego dosyć. Po jakimś czasie stwierdziła, że najlepiej zrobi jej kąpiel w morzu. Zaskakując chłopaka nagle wstała i wyszła z domku. Następnie skierowała się ku plaży. Bez żadnych ceregieli weszła w ubraniu do wody. Miała na sobie swoją ulubioną szafirową, letnią sukienkę, ale nic nie miało dla niej znaczenia, a już szczególnie jakieś głupie ciuchy. Na początku fale sięgały jej do pasa przyjemnie chłodząc skórę. Po chwili jednak zanurzyła się cała, aż po czubek swojej ciemnobrązowej głowy. Potem wypłynęła głębiej w morze przez cały czas nie wynurzając się. Normalny człowiek już by się udusił, ale nie ona… Przecież woda to był jej własny żywioł… Nie miał w końcu prawa jej zabić!!! Po jakiś pięciu, sześciu minutach zaczęła dryfować na powierzchni morza. Coraz bardziej oddalała się od brzegu, ale się tym nie przejmowała. W pewnym momencie poczuła coś w rodzaju delikatnego ukłucia. Z początku nie przejęła się tym zbytnio, ale po sekundzie ukłucie się powtórzyło i to o wiele boleśniejsze przechodząc przy okazji przez całe jej ciało. Zaskoczona nagle zanurzyła się pod wodą. Zobaczyła błysk, jakby przepływającego prądu, który się do niej przybliżał. Zanim znów poraził ją prąd, zrozumiała, że ma przed sobą węgorza elektrycznego… Tym razem kopnięcie było tak duże, że straciła przytomność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz