Rozdział 14

Chcieli sobie zrobić zupę mleczną z lanymi kluseczkami, ale jakoś im to nie wyszło… W gruncie rzeczy w garnku była jedna wielka klucha, a oni cali byli w mące. Ponieważ jednak byli głodni, postanowili ugotować sobie jajka. Kiedy postawili garnek na rozgrzanej kuchence, zaczęli się kłócić, czy jajka mają być na miękko, czy na twardo. Już chłopak prawie wygrał (chciał jajka na miękko), gdy okazało się, że jajka ugotowały się na twardo. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie i włożyła garnek do zlewu, wcześniej wylewając wodę. Następnie zalała jajka lodowatą wodą, żeby się trochę przestudziły. Potem stwierdzili, że posmarują sobie chleb masłem. Jakimś sposobem mieli z tym wielkie trudności… Kiedy w końcu całe śniadanie było gotowe, byli jeszcze dodatkowo ubrudzeni kakao, które zrobili sobie również do picia. Obydwoje się śmiali w niebogłosy. Gdy usiedli do stołu, nawzajem dokładnie się sobie przyjrzeli i pogrążyli się w swoich myślach. Uwagę chłopaka na początek przykuł uwagę kolor oczu dziewczyny. Były nadzwyczajnie jasne, takie świetliste, jakich Katia jeszcze nigdy nie miała… Katia była osobą, która starała się przemyśleć prawie każde słowo, które miała zamiar wypowiedzieć i bardzo rzadko zdarzało się jej żyć chwilą… I Robert w końcu zrozumiał, o co chodziło w tej przemianie jej charakteru… Ta Katia straciła wszelkie troski, zapomniała o wszystkich krzywdach, które zostały wyrządzone jej bliskim… Chłopak doszedł do wniosku, że gdyby jego Katii się te rzeczy nie przytrafiły, bez tego jej ciągłego planowania zemsty, pewnie byłaby taka sama, jak po utracie pamięci. Ale ponieważ zakochał się w Katii tej trochę zamkniętej na świat, nadal pragnął jej powrotu. Mimo iż jeszcze poprzedniego dnia była, miał wrażenie, jakby ich ostatnia rozmowa miała miejsce wieki temu. W każdym razie był już pewien, że ta dziewczyna to nadal jest Katia, ale dokładnie taka, jak po utracie tych przykrych wspomnień. Kiedy skończyli jeść, a ona usiadła mu na kolanach i położyła mu ubrudzoną głowę na ramieniu, przyszła mu do głowy nowa myśl: „Czy jest to sprawiedliwe z mojej strony, pragnąć dla niej właśnie tego? Przecież jest teraz o wiele szczęśliwsza. Kogo obchodzą moje uczucia?! Lepiej będzie, jak nigdy nie wróci jej pamięć…”. Na koniec, właściwie, wszystkie myśli mu się pogmatwały. Nie wiedząc, czym się kieruje, odwrócił głowę i pocałował umorusane mąką i kakao włosy dziewczyny. Ona westchnęła z zadowoleniem.
- Chyba powinniśmy się wykąpać, co? - odezwała się niespodziewanie.
- Chyba masz rację… - zgodził się chłopak. - Co powiesz na morze? - zaproponował po sekundzie.
- Dobry pomysł. Jest dzisiaj naprawdę upalny dzień - odrzekła. Robert dopiero, gdy powiedziała o tym, że jest gorąco, uświadomił sobie, że dziewczyna rzeczywiście ma rację. Obydwoje byli spoceni od panującego w pomieszczeniu ukropu, a nawet nie było jeszcze południa…A może było… Nie był pewien, gdyż całkowicie stracił rachubę czasu. Jednego jednak był pewien… Tego, że dzień będzie bardzo ciekawy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz