Obudziłam się piętnaście minut przed dotarciem na miejsce. Julia pisała coś w zeszycie.
- Co robisz? - spytałam się jej z zaciekawieniem.
- Nic - odpowiedziała szybko chowając zeszyt do torebki.
- Niech ci będzie. - Pomimo tego, że byłam bardzo ciekawa, co pisała, coś w tonie jej głosu sprawiło, że postanowiłam nie drążyć tematu. - No, więc… Niedługo będziemy na miejscu - powiedziałam po chwili.
- Jasne - odpowiedziała gorączkowo szukając czegoś w torebce.
- Czego szukasz? - zainteresowałam się.
- Mojego telefonu… Chyba go zgubiłam - odpowiedziała tym razem przeszukując wszystkie kieszenie.
- Na pewno gdzieś go schowałaś i nie pamiętasz gdzie - pocieszyłam ją, gdyż wyglądała na bardzo zmartwioną.
- Pewnie masz racje. Znajdę go, kiedy najmniej będę się tego spodziewać - odrzekła próbując się uśmiechnąć, ale nadal było widać, że jest zaniepokojona.
- No dobra, to jeśli chcesz możesz mi opowiedzieć, który z chłopaków ci się jeszcze podoba, co? - rzekłam po chwili robiąc złośliwą minę.
- A może ty mi opowiesz? - oddała pięknym za nadobne. Nie wiem, dlaczego, ale na moje myśli nasunął się obraz Damiana.
- Żaden mi się nie podoba - odpowiedziałam trochę za szybko. Julia od razu skumała, o co chodzi.
- Kłamiesz - powiedziała spokojnie. - Zabujałaś się w Damianie, prawda? Tylko nie kręć - zagroziła. - A tak propos, widziałam jak za tobą patrzył, gdy wyszłaś ze stacji - dodała po chwili. Mimo woli spojrzałam na nią z zainteresowaniem, gdy wypowiedziała to zdanie.
- Ha, wiedziałam! - wykrzyknęła triumfalnie.
- Co wiedziałaś? - udałam, że nie wiem, o co jej chodzi, ale nie dała się nabrać.
- Chyba mi nie powiesz, że nie zainteresowała cię wiadomość, że za tobą wtedy patrzył - rzekła. - Wydarzyło się coś między wami? - zadała po chwili pytanie ze szczerym zaciekawieniem. - No mów! - dodała niby srogo nie otrzymując ode mnie odpowiedzi. Wpatrywała się we mnie wyczekująco.
- Wpadłam na niego, gdy wychodziłam z łazienki. To był czysty przypadek - odpowiedziałam obojętnym głosem.
- Wcale to nie był przypadek. Jak weszłam do autokaru, to do mnie podszedł i się zapytał, gdzie poszłaś - odrzekła od razu Julia.
- Co?! - krzyknęłam tak głośno, że kilka osób się na mnie spojrzało.
- Nie bądź na mnie zła - odpowiedziała robiąc zasmuconą minę. - Oczywiście na początku nie chciałam mu odpowiedzieć, bo się bałam, że może chce ci iść dokuczać. On chyba od razu to zrozumiał, bo powiedział, żebym się nie martwiła i zapewnił mnie, że według niego twoje oczy są najpiękniejsze na świecie - powiedziała jeszcze wyczekując mojej reakcji na jej ostatnie słowa. Naturalnie widziałam, że na mnie patrzył, jakby właśnie tak uważał, ale nie potrafiłam… Nie, nie chciałam tego przyjąć do świadomości. Przecież nikt tak nie uważał. Julia po prostu uznała je za interesujące, ale miała tyle przyzwoitości, że nie mówiła mi tego wprost. No może jej się nawet podobały, ale bez przesady… Natomiast moi rodzice nauczyli się je ignorować, chociaż wiedziałam, że za nimi nie przepadają, gdyż mają je za coś nienormalnego. Ale żeby ktoś uznał je za najpiękniejsze na świecie… Nie, to jest niemożliwością! Przecież ja sama zbytnio ich nie lubiłam. Oczy Julii podobały mi się tysiąc razy bardziej. Po prostu się ze mnie nabijał, gdyż sam był nieziemsko przystojny… Boże, co się ze mną działo?! Oczywiście, nie można zaprzeczyć, że był przystojny, ale nie żebym od razy tak się wyrażała. Chyba niestety Julia jednak miała rację, ale w życiu bym się jej do tego nie przyznała.
- O czym tak rozmyślasz? - zadała nagle pytanie Julia wyrywając mnie z zamyślenia.
- O niczym? - byłam tak przerażona swoim odkryciem (właściwie to było odkrycie Julii, ale to nie istotne), że wypowiedziane przeze mnie słowa zabrzmiały, jak pytanie, chodź wcale nim być nie miały. Julia szeroko się uśmiechnęła. Najwyraźniej wszystko zrozumiała i nic więcej do mnie nie powiedziała. Nadal z uśmiechem na twarzy zagadnęła chłopaka, który za nami siedział. Spytała się o jego ulubiony film. Okazało się, że moja przyjaciółka również ten film oglądała, więc zaczęła z nim dyskutować na temat jego wad i zalet. Ja spojrzałam w stronę okna. Dochodził wieczór i słońce powoli zbliżało się ku zachodowi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz