Po pewnej chwili zaczęłam płakać, ale bezgłośnie i tylko łzy leciały mi po policzkach… Wtem… w mojej głowie pojawił się niespodziewanie obraz trojga ludzi: dziewczyny i chłopaka, którzy trzymali między sobą za ręce małego chłopczyka, co jakiś czas podrzucając go do góry. Co ciekawe… cała trójka miała ZŁOTE oczy!!! Dokładnie takie, jak Damiana i moje prawe!!! Jednakże wizja znikła tak szybko, jak się pojawiła, więc żadnych innych szczegółów nie zapamiętałam. Po jakiejś minutce usłyszałam podniesione głosy Damiana i dziewczyn. Musieli się o coś się kłócić, ale chwilę potem ucichli. Szybko wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę. Wytarłam w nią łzy i wysmarkałam nos. Gdy weszli, bez słowa do mnie podeszli i… nim sobie uświadomiłam, że coś mi wstrzykują… straciłam przytomność. Przedtem usłyszałam jedynie jak Damian powiedział do mnie cicho:
- Wybacz…
***
Niebawem w mojej głowie pojawiła się ogromna kakofonia różnych obrazów. Na sam początek zobaczyłam w lesie „dziadka” stojącego z nie za wysoką, smukłą dziewczyną o srebrzystych, prostych jak druciki włosach sięgających jej do ud. Była dosyć młoda, miała najwyżej około 16 lat. Szeptała coś staruszkowi do ucha. W pewnej chwili „dziadek” szeroko się uśmiechnął. Gdy dziewczyna odwróciła głowę w stronę, w którą patrzył, jej twarz się rozpromieniła, a… prawie białe tęczówki… stały się jeszcze jaśniejsze! Nim jednak mogłam się nad tym należycie skupić, pojawiła się nowa scena. Teraz ujrzałam, jak pod kamiennym murkiem znowu ta sama dziewczyna tylko, że starsza całowała się z chłopakiem z… wizji, którą zobaczyłam przed straceniem przytomności! Nagle chłopak odwrócił głowę z wyrazem przerażenia na twarzy, a dziewczyna… się dosłownie rozwiała! I pojawił się nowy obraz, na którym dostrzegłam jak w jakimś pomieszczeniu chłopak kłócił się z tą złotooką… A potem w nowym miejscu zobaczyłam go jak krzyczy na srebrzystowłosą, która była w… ciąży! I znowu wszystko zniknęło, i tym razem byłam w lesie, a twarz tamtej dziewczyny była bardzo blisko… Mogłam dokładnie zobaczyć jej każdą rysę… i zrozumiałam, że kształt mojej twarzy, ust, nosa i oczu… był taki sam jak jej! Nagle dziewczyna zaczęła się oddalać ze smutną miną, żeby po sekundzie zniknąć. Potem z pobliża przyszli… moi rodzice! Tylko, że byli o wiele młodsi… Na koniec nastała ciemność, a w mojej głowie rozchodziło się echo pytania: „Co o tym myślisz?” wypowiedzianego męskim głosem, aż w końcu zapanowała cisza… Pomyślałam wtedy jeszcze, że włosy tamtego chłopaka... były podobne do moich… Kruczoczarne i kręcone… Jedyna różnica to to, że były krótsze. I zadałam sobie takie pytanie: „Czy moi rodzice są moimi rodzicami?”. No…, bo w końcu kompletnie nie przypominałam ich z wyglądu. Moja mama miała proste, złote włosy, a tata jasnokasztanowe. Z rysów twarzy też by nikt nie powiedział, że jestem ich córką… I byłoby również wytłumaczenie, dlaczego mam takie oczy… Nie, to niemożliwe! Jak mogłam tak pomyśleć?! Oczywiście, że moi rodzice są moimi rodzicami! To jest niepodważalne! Potem moje myśli też zgasły, a do mojego umysłu przyszła pustka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz